Elżbieta Rodzeń
"Dziewczyna o kruchym sercu"
Fragment książki:
— Rozmawiałam o tobie z Gośką. To jeszcze o niczym nie świadczyło, ale mogło doprowadzić do niezręcznej sytuacji. Choć ja i tak czułem się już odklejony od rzeczywistości, którą mi zaproponowała.
Czekałem, aż powie coś jeszcze. Jeśli chciała palnąć coś głupiego, to nie zamierzałem jej w tym pomagać.
— Mówiła, że jesteś w tym dobry. — na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec, ale jej twarz nadal wyrażała zdecydowanie.
— Mam nadzieję, że rozmawiamy o matematyce.
— Możesz to nazywać, jak chcesz — uśmiechnęła się lekko — ale weź się wreszcie do roboty.
To naprawdę był jakiś niestrawny żart, a Gośka właśnie straciła życie.
Miałem ochotę wyjść stamtąd i trzasnąć drzwiami. Tylko że wtedy znowu miałbym problem, jak się do niej zbliżyć. Sytuacja była maksymalnie popierdolona, a ja nie mogłem po prostu tego olać.
— Dla jasności, bo nie chciałbym źle odczytać twoich sygnałów w takiej kwestii. — próbowałem nad sobą panować. — Co ona ci nagadała i czego ode mnie chcesz? Lekko się zmieszała, ale zaraz odzyskała pewność siebie. — Powiedziała, że pomogłeś jej się pozbyć pewnego problemu.
— Dlatego zgodziłaś się, żebym tu przyszedł? — Za brzmiało to surowo, ale już się nie powstrzymywałem.
Co ona sobie wyobrażała?
— Chyba nie odpuścisz takiej okazji, lalusiu?
No dobra, skoro postanowiła traktować mnie jak swoją zabawkę, to możemy się trochę pobawić. Sięgnąłem do torby i z wewnętrznej kieszeni wyjąłem prezerwatywę. Rzuciłem ją Uli, a ona złapała opakowanie w ostatniej chwili.
— Lubię, kiedy dziewczyna mi ją zakłada, nie muszę wtedy przerywać pieszczot.
Spojrzała na srebrną folię, a potem na mnie.
— Okej. — jakoś to przełknęła.
Zacząłem rozpinać guziki koszuli.
— Rozumiem, że jeszcze tego nie robiłaś. — postąpiłem kilka kroków w jej stronę.
— Jeszcze nie. — Nie poruszyła się, ale nadal wyglądała na zdecydowaną.
— I wiesz, że po tym, co za chwilę zrobię, będziesz pamiętać mnie do końca swojego życia?
Rozbawiło ją to, co powiedziałem.
— Możesz mi wierzyć, że i tak będziesz pamiętał o tym dłużej niż ja.
— Ciekawe — sięgnąłem już ostatniego guzika — bo Gośka, która zarzeka się, że wszystko było super, do dziś nie może swobodnie patrzeć mi w oczy.
Teraz drgnęła. Jej wzrok zsunął się na moją klatkę piersiową, bo właśnie zdejmowałem koszulę. Byłem już jakiś metr od niej.
— Chcesz to zrobić tu czy na łóżku?
— Bezpośredni z ciebie laluś. — spróbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego grymas.
Była spięta.
— Pamiętaj, kto zaczął. — rozpiąłem pasek i wysunąłem go ze szlufek.
Zdjąłbym spodnie i bez tego, ale liczył się efekt. Złączyła kolana. Niby nic takiego, ale ja już swoje wie działem.
— Hej, mała, ale musisz zrobić mi tam miejsce. — Wskazałem na jej uda.
Usłyszałem, że bierze głęboki wdech. Zdenerwowała się albo przestraszyła. Podszedłem jeszcze bliżej i oparłem się dołem brzucha o jej kolana. Mały generał rozpoczął przygotowania swoich wojsk, ale ona nie mogła tego poczuć. Reagował na bliskość jej ciała, ale nie miałem najmniejszego zamiaru słuchać jego zdania.
— Rozbierzesz się sama czy mam ci pomóc? — Nie czekając na jej odpowiedź, sięgnąłem do krawędzi jej bluzki.
Odepchnęła moje ręce.
— Góra zostaje — zastrzegła i wreszcie była spłoszona.
— Nie robię tego z dziewczynami, które zdejmują tylko majtki.
— Bo co? — próbowała jeszcze coś ugrać, choć nie wiem, po co, skoro i tak udało mi się ją już przestraszyć.
— Bo nie jestem dziwką i ty też nie! — podniosłem głos.
Patrzyła na mnie zaskoczona.
— Co ci w ogóle przyszło do głowy? — Nie mogłem się powstrzymać. — Myślisz, że kim ja jestem, że możesz mnie tak traktować? — Otworzyła usta, ale szybko je zamknęła i ściągnęła brwi. — Wydaje ci się, że na mnie coś takiego nie robi wrażenia? Że nic się wtedy nie czuje? Powiedz, co sobie myślałaś? Cofnęła się i zgarbiła lekko, ale wyglądała na wkurzoną.
— To po co tu przyszedłeś? — spojrzała na mnie wściekła.
— Po to, żeby pouczyć cię matmy.